-Stara... Co tu się stało w przeciągu dwóch dni! -wykrzyczałam.
-Takie lekkie przemeblowanie. -powiedziała, a jej ramiona wystrzeliły do góry.
-Lekkie? Ty sobie żartujesz?! Metamorfoza kompletna! -powiedziałam.
-Dobra kończ się zachwycać. Chodź na łóżko. -powiedziała i weszła po drabince.
-Idę...idę. -powiedziałam i ruszyłam za nią.
Usiadłyśmy i gadałyśmy o jakiś pierdołach. Nagle zeszła i przyniosła laptopa. Ogólnie wcześniej się nudziłyśmy, ale jak zobaczyłam jej tapetę na laptopie, wpadłam na pomysł.
-Pokaż mi laptopa na chwilę. -rozkazałam i wzięłam go od niej.
Jej tapeta była taka:
-O co chodzi? -spytała skołowana przyjaciółka.
-Powiedz mi co jest na Twojej tapecie, a się dowiesz. -powiedziałam wskazując ekran laptopa.
-Kulki. Kolorowe. -powiedziała.
-Jesteś w błędzie, a ja Cie z tego błędu wyprowadzę. To kulki do paintball'a moja kochana. -powiedziałam z uśmiechem od ucha do ucha.
-Emm co ty kombinujesz? -zapytała podejrzliwie.
-Przebieraj się i idziemy do mnie. -powiedziałam.
-Ej... Ale w co mam się przebrać? -spytała Hai.
-Ty i Twoje problemy z ubiorem... Pozwól, że to ja Ci wybiorę. -powiedziałam z mocnym naciskiem na JA.
-Już się boję... -szepnęła i poszła za mną.
Gdy wybrałam jej ciuchy, podeszłam do laptopa i weszłam na stronkę do zamówienia broni itd. do paintball'a. Szybko zapłaciłam przez internet MOJĄ kartą kredytową. Kiedy obejrzałam się wokół i nie zobaczyłam przyjaciółki w pobliżu, postanowiłam, że walnę jej karniaka na tt. Oczywiście ona nigdy się nie wylogowywuje z portali społecznościowych na swoim laptopie, czyli pójdzie jak z płatka. Weszłam na jej konto zrobiłam sobie zdjęcie przez kamerkę internetową. Nie odbyło się bez podpisu. Brzmiał on tak: Wyloguj się raz na jakiś czas pindo :P. Skończyłam pisać i opublikowałam. Zamknęłam laptopa i odłożyłam na biurko. W tym momencie przyszła Haile już w pełni ubrana.
-Teraz chodźmy do mnie. -powiedziałam i szłam już ubrać buty, gdy usłyszałam pytanie przyjaciółki.
-Po co? -zapytała głupawo.
-Idę się przebrać i poczekamy na rzeczy, które kupiłam. -powiedziałam trochę poirytowana.
-Stara... Ja naprawdę się domyśliłam. Tylko chciałam Cię wkurz... przepraszam poirytować. -powiedziała ta cwana bestia.
Nic na to nie odpowiedziałam i poszłyśmy do mojego domu. Tylko weszłam do domu, a tu tata.
-Skarbie. Jesteś wreszcie. Przed chwilą przyszła paczka do Ciebie. -kurde, szybko przyszła.
-Gdzie mama? -spytałam.
-Jest na zakupach. -odpowiedział.
-To powiedz jej, że razem z Haile jedziemy na paintaball laserowy. -powiedziałam.
-Okay, ale którym samochodem pojedziecie? -i tu mnie zagiął.
-Najpierw się Emma przebierze i pójdziemy zobaczyć i damy panu znać. -powiedziała uśmiechnięta brunetka.
-Okay. -opowiedział rodzic i poszedł z powrotem do salonu.
-Dzięki. -szepnęłam w stronę brunetki.
-Spoko. Już nie raz ratowałam Ci życie. -opowiedziała szeptem i popędziłyśmy do mojego pokoju.
-Poczekaj tu z przesyłką. Ja pójdę się przebrać. -powiedziałam wchodząc po drabince.
Ubrałam się podobnie do przyjaciółki. Kurki i glany kupowałyśmy razem, więc to logiczne, że są identyczne.
-Idziemy wybrać samochód. -powiedziała brunetka i ruszyłyśmy do garażu. Wspominałam, że mamy kilka...naście samochodów? Nie? To teraz mówię. Gdy weszłyśmy tylko patrzyłyśmy zza idealnym samochodem. Chodziłyśmy pomiędzy Alfami Romeo, BMW, Hondą, Mercedesem, Peugeotem, aż znalazłyśmy idealny. Tym samochodem był Porsche 911 Carrera 4S Coupe.
Poszłyśmy z powrotem do mojego pokoju by rozpakować pistolety, farby, kulki i inne pierdoły do paintball'a. W gratisie dostałyśmy kombinezony. Oczywiście nie odbyło się bez głupawki. Dowiedziałam się także, że moim rodzicom się pomyliło i Haile jedzie razem z nami. Wspominałam, że ona nie ma rodziców i mieszka sama? Nie? A to przepraszam. W sumie to nie ma nic to roboty tu. W Nicegreencity. Uhhh nienawidzę tego miasta serdecznie. Będzie teraz z nami mieszkać. W. Jednym. Domu! Nigdy nie chciało mi się do niej chodzić, a tak tylko kilka kroków z mojego pokoju do jej.
-Emma, a pamiętasz, jak jakiś gościu Cię podrywał a ty mu na to: Spieprzaj dziadu. ? -zaśmiała się brunetka.
-Jasne, że tak. Abo jak ty musiałaś nurkować w rzece, bo przegrałaś zakład? -parsknęłam śmiechem.
-Pewnie! Pamiętasz? Byłyśmy na wycieczce na uczelni Oxford i dali nam bransoletki z napisem: jest chemia między nami. My wszyscy tam dawno laliśmy z tego napisu a jakiś nasz kolega i nasza koleżanka się w sobie zakochali?
-Jak mogła bym nie pamiętać! A ja wtedy na to: Liżecie się czy nie? -wybuchnęłam donośnym śmiechem.
-Dobra kończymy te he-heszki. Musimy jechać, rozgrywka w paintball'a nie będzie na nas czekać. -uśmiechnęła się brunetka.
-Dobra. Tylko powiem tacie, że ty jedziesz z nami. -chciałam wyjść, ale niebiesko oka mnie zatrzymała.
-Jak byłyśmy na tej imprezie to do nich dzwoniłam. -odpowiedziała.
-Aha. Musimy przemycić broń...
-I powiedzieć Twojemu tacie jakim samochodem jedziemy. -dokończyła Hai.
-Ja załatwię tatę a ty przemycisz broń do bagażnika samochodu. -rzuciłam jej kluczyki do samochodu. -Masz otworzysz sobie auto.
-Okay. Leć, zajmij go czymś przez chwilę. Napiszę ci SMS-a kiedy skończę pakować to dziadostwo.
-Oks. -odpowiedziałam i poszłam do salonu do taty.
-Tatku jak się czujesz? -spytałam.
-Dobrze. A teraz mów co byś chciała ode mnie. -parsknął śmiechem.
-Ja? Niccc... -powiedziałam z uśmiechem.
-Tak serio? -spytał przechylając głowę.
-Dobra. Potrzebuję kasy... Na paliwo. -zręcznie wymyśliłam wymówkę.
-Było tak od razu. -powiedział wyjmując z kieszeni banknoty.
-Dzięki. -powiedziałam i poczułam wibracje w kieszeni.
-Bawcie się dobrze! Ale nie za dobrze. -powiedział i uśmiechnął się, a ja na odchodne strzeliłam facepalm'a.
Poleciałam do garażu jak najprędzej. Stanęłam przy samochodzie to moja przyjaciółka patrzyła na mnie jak na idiotkę.
-Coś ty biegła? Zresztą nieważne. Która prowadzi? -zapytała.
-Ja. -odpowiedziałam, a Hai rzuciła mi kluczyki do samochodu.
*30 minut później*
Gdy dojechałyśmy na miejsce wytłumaczono nam na czym polega paintball. Oczywiście nie odbyło się bez tłumaczenia, aspektów każdej broni i jak się jej obsługuje, oraz podrywu. Jeszcze zostało nam 15 minut by się przygotować. Szybko razem z Haile się przygotowałyśmy i miałyśmy zająć swoje pozycje gdy jacyś chłopacy do nas podeszli.
-Hej. -powiedział jeden z nich. Był naprawdę przystojny.
-Czego? Pytam grzecznie. -powiedziałam z podejrzliwym uśmiechem.
-Uważasz, że dacie radę? Nie bądź tego pewna.
-Grozisz mi? -spytałam zezłoszczona.
-Ja? Nie. Tylko ostrzegam. -powiedział z uśmiechem.
-Okay. Teraz ja Ci dam radę. Nie wchodź mi w drogę, bo zginiesz marnie. Wyjdziesz z tego cały obolały. A ja cała. -powiedziałam ostrzegawczo na co chłopacy wybuchli śmiechem.
-Chłopaki widzieliście? Taka odważna. Mogę powiedzieć słaba w boju, mocna w gębie. Wyszczekana i bezczelna. Lubię takie. -powiedział i podszedł do mnie.
-O nie... Nie jestem taka jak inne. Nie nabiorę się na tą twoją buźkę i gadkę. Koniec rozmowy. Krzyżyk na drogę. -powiedziałam i odchodząc pokazałam mu fuck'a.
-Jeszcze zobaczymy. -powiedział i poszedł z swoim gangiem w swoją stronę.
*w między czasie paintball'a*
Nie dostałam ani jedną kulką na razie. Haile też nie. Ale tego gostka, co mi groził, strzeliłam chyba z piętnaście razy. Nie ma refleksu. Jest końcówka bitwy. strzeliłam w niego. Zresztą dowiedziałam się, że nazywa się Rayan. Podobno wygrał wszystkie wojny na pary. To teraz będzie miał ostatnie miejsce. Hai strzeliła w jakiegoś gostka. Tym cudem wygrałyśmy. Przytuliłam przyjaciółkę i odeszłyśmy z pola walki do szatni, gdzie się przebrałyśmy. Nagle...
_______________________________________________________________
Hej miśki,
Wróciłam z nowym rozdziałem.
Dziś moje urodziny :3.
Postanowiłam pobawić się w polsat XD.
Jak tam wakacje? :)
Jakie wrażenia po przeczytaniu rozdziału?
Jak myślicie, co się stanie?
Tego oczekujcie w nowym rozdziale. :D
Karmellove