niedziela, 17 kwietnia 2016

#2 Imagin fantasy ~część 2

Jestem nie umarłam :)) Chcecie by na tym blogu pojawił się imagin, który ja pisałam na blogu mojej przyjaciółki? Bo tam został nie dokończony ;)
*******************************************************************
Chciałam by to trwało wiecznie... Niestety życie musi być okrutne. Wracając do tego teraz. Biegaliśmy i cieszyliśmy się życiem. Bawiliśmy się jak dzieci. powód też był taki, że nie byłam przygotowana na to. Zmienianie się w zwierzęta. Biegłam ile sił w łapach. Dotarliśmy do wzgórza. Naszego wzgórza. Dokładnie na tym wzgórzu 10 lat temu wszystko się zaczęło. Podszedł do mnie i zapytał czy możemy się razem pobawić. Ja się oczywiście zgodziłam. Potem dowiedzieliśmy się, że mieszkamy w jednym miejscu i spotykaliśmy się codziennie. 
-(T.i.).
-Tak?
-Musisz znowu przybrać postać wilka. -powiedział Max.
-Jak to zrobić?
-Wystarcz, że pomyślisz a po jakimś czasie staniesz się tym czym chcesz.
-Okay. Spróbuję. -powiedziałam i zrobiłam. Pomyślałam o swojej ludzkiej postaci.
-Ejj. Poczekaj chwilę. Na mnie. -powiedział i sam stał się człowiekiem. 
-Dobra. Po co chciałeś mi przerwać napawanie się z bycia zwierzęciem?
-Oj. Dramatyzujesz. Po to by powspominać.
-Okay. Idziemy się przejść po naszym wzgórzu?
-Yhm. -poszliśmy na nogach. To takie dziwne uczucie po byciu wilkiem przez jakieś 2 godziny.
Kochałam tu chodzić z nim. To wszystko na najpiękniejsze co mogę mieć. Piękne miejsce zamieszkania, przyjaciela, cudowną zdolność oraz najpiękniejsze widoki na świecie. 
Chcę zostać tu wiecznie. Na tym miejscu. Mieć go przy sobie na całe życie. Mieć przy sobie zawsze Maxa. 
-Max a pamiętasz jak ukradłam Ci kwiatka i wsadziłam Ci go do kieszeni? na samo wspomnienie pojawił mi się uśmiech.
-(T.i.) pewnie, że pamiętam. Pamiętam też jak go wyjąłem i wsadziłem Ci we włosy. -uśmiechnął się czule.
-Pewnie. Albo jak raz cały dzień spędziliśmy we wodzie i nasi rodzice myśleli, że jesteśmy jakimiś rybami? -zaśmiałam się.
-Oczywiście to było meega zabawne.
-Tyle wspomnień...
-Związanych z...
-Tobą. powiedzieliśmy równocześnie.
-Cieszę się, że mam Cię obok.
-Ja też. -uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
-W co teraz chcesz się zamienić?
-Nie wiem. Może być coś co nie istnieje?
-Pewnie.
Pomyślałam i wymyśliłam. Chwilę poczekałam i już byłam czym chciałam być. Gdy już się zmieniłam Max zrobił to samo. Wyglądaliśmy tak pięknie.
Lataliśmy bardzo długo. Praktycznie do rana. Postanowiliśmy się ścigać. Oczywiście wygrałam. Gdy lecieliśmy w stronę domu zobaczyłam dym. O nie! Nasze miejsce na świecie się pali. Nie, nie, nie! Przyśpieszyłam tempo lotu do maksimum. Max na chwilę się zatrzymał patrząc na mnie jak na idiotę. Chwilę później zobaczył dym. Zwiększył prędkość tak jak ja. Wylądowaliśmy tuż przed miejscem zamieszkania. Na naszej polanie. Ona się teraz paliła... Może nie być tak jak wcześniej. Szybko znowu stałam się człowiekiem. Pobiegłam do domu. Rodzice byli w środku wyprowadziłam ich szybko. Nikogo więcej z rodziny nie miałam. 
-Kochanie. Jesteśmy... -zaczęłam mama.
-Wiem mamo.  Jesteśmy specjalni. Co się tu stało?
-Najpierw przyszli na zwiady... Potem wszyscy razem i tu przyszli... Oni wiedzieli co robią...
-Kto?!
-Nasi wrogowie. (T.i.)?
-Tak mamo? -miałam łzy w oczach.
-Pamiętaj nie oddawaj się. Dorwij tych co to zrobili. Znajdź sobie kogoś i żyj szczęśliwie.
-Mamo ja nie mogę....
-Możesz. Obiecaj!
-I promise! -krzyknęłam z łzami. 
-Pamiętaj kocham Cię... 
-Mamo! Nie odchodź proszę! Proszę! -krzyczałam zalana łzami. Wokół wszystko ucichło. Zapach spalenizny poszedł. Koniec. To koniec.
-(T.i.)! 
-Tak tato?
-Masz uciekać! I to już!
-Nie zostawię mamy!
-Masz uciekać! Przynajmniej na jakiś czas.
-Ale..
-Biegnij! Max zaopiekuj się nią! -powiedział do chłopaka.
-Oczywiście. -odpowiedział i złapał mnie za rękę. Biegliśmy ile sił w nogach. Z daleka widziałam jak tata walczy z kimś. Przegrał... Nie, nie NIE! Wszyscy teraz giną! Tak nie może być!
-Tato! -krzyknęłam. Ci co z nim walczyli i z całym rodem uciekli pod wpływem mojego głosu.
-(T.i.)! -krzyknął przyjaciel. Lecz się go nie posłuchałam i zamieniłam się w wilka i szybko pobiegłam do ojca.
-Tato...
-Tak słoneczko? 
-Nie odchodź proszę... Nie rób mi tego...
-Kocham Cię. -powiedział. Koniec.
-To są jakieś pieprzone żarty! -krzyknęłam.
-Kocham cię tato. -powiedziałam i przytuliłam się do martwego ciała mojego taty. Potem podniosłam się i poszłam po ciało mamy.
-(T.i.)? -zapytał łagodnie.
-Co? -zapytałam z łzami w oczach. Straciłam dwie z trzech najważniejszych osób w moim życiu. 
-Wiem, że jest ci ciężko ale trzeba pochować twoich rodziców. 
-Dobra. -odpowiedziałam. Max przemienił się w wilka i zaczęliśmy kopać. Potem włożyliśmy ciała i zakopaliśmy. Przed grobem znalazłam patyk więc wzięłam go i napisałam przed grobem jedno wielkie I LOVE YOU FOREVER. Pomodliłam się i uciekliśmy. Musieliśmy. Gdy znaleźliśmy się na rozdrożu musieliśmy wybrać.
-(T.i.) musimy wybrać. Albo idziemy razem na pewną śmierć albo osobno.
-Skąd wiesz czy jak nie będę szła sama to mnie nie zabiją?
-Zasada każdego podobnego rodu do naszego: Nie atakuj pojedyńczej osoby.
-A co z naszą przyjaźnią? To miało być wiecznie!
-Będę czekał zawsze. Zawsze będę pamiętać.
-Ja też. Ale czy takie coś ma sens?
-Nie. Przykro mi. Sister. -powiedział i spuścił głowę.
-I tak to ma się zakończyć? Nie... ty sobie jaja robisz!
-Nie. Do zobaczenia kiedyś.
-Nie zostawiaj mnie. Proszę.
-Nie chcę ale muszę. Niestety.
-Kocham Cię bracie.
-Też Cię kocham siostro. Do zobaczenia kiedyś.
-Do zobaczenia kiedyś. -poleciały mi łzy z oczu.
-Mała nie płacz jeszcze się spotkamy. 
-A jeśli nie?
-Na pewno się spotkamy się jeszcze.
-Do zobaczenia kiedyś. -powiedziałam z łzami i odbiegłam w swoją stronę.
Zostawiając go na pastwę losu. Mam nadzieję, że naprawdę się jeszcze spotkamy. Najlepiej gdzieś w bezpiecznym miejscu... Chcę go jeszcze raz przytulić. Więc odwróciłam się i pobiegłam w stronę powrotną. Już go tam nie było. Więc pobiegłam w wcześniejszą ścieżkę. Biegłam, biegłam aż napotkałam jakiś ludzi. Okazali się tacy jak ja. Gdy zapytali się jak mam na imię i nazwisko to stanęli w miejscu. Szeptali między sobą nie dowierzając kim jestem. Dowiedziałam się, że to moi dziadkowie. Okazało się, że mają domek nie daleko. Zamieszkałam u nich dostawałam pieniądze. Po co? Babcia uczyła mnie jak się zachowywać w miejscu publicznym. Gdzie jest pełno ludzi. Potem normalnie sobie kupowałam co potrzebowałam. Jak zarabialiśmy? Szukaliśmy różnych rzeczy po lesie. Potem je sprzedawaliśmy. Dzięki nam ludzie mieli zawsze zaopatrzenie potrzebne do życia. Babcia mówiła mi, że my w towarzystwie ludzi nie możemy się denerwować. Pewnie dlatego, że także pod wpływem różnych emocji przemieniamy się. Dziadek uczył mnie polować. On polował nawet na niedźwiedzie a ja? A ja  głupiego królika nie umiem upolować. Mój dziadek ma straszną cierpliwość. Każdego dnia ćwiczymy z 4 godziny. 2 godziny spędzamy z babcią na "polowaniu" na owoce. Przez resztę dnia pomagam im w domu. A całą noc mam dla siebie. Chociaż nie raz widziałam jak babcia siada obok jeziorka niedaleko domu. W takich momentach siedziałyśmy tam razem i rozmawiałyśmy. Babcia mówiła mi jak rodzice się poznali, różne ich spotkania i śmieszne sytuacje. Pamiętam jak babcia mi mówiła jak moja mama podeszłam do zajączka i podała mu borówkę. Słodko to musiało wyglądać. Brakuje mi mamy i taty. Teraz ich zastępują dziadkowie. O Maxie nie zapomniałam. Biegałam nocą w poszukiwaniu jego. Niestety zawsze wracałam zawiedziona. Chcę go spotkać ponownie. Teraz czuję jak bardzo jest mi potrzebny do życia. Przez te wszystkie dni w tamtym miejscu stał się dla mnie kokainą. Uzależnieniem. Uzależnieniem tak wielkim jak... Moja miłość do niego. Teraz dopiero zrozumiałam co do niego czuję. Ogromną miłość, która tak długo była na uwięzi...

Pamiętaj o kwestii na początku! Wyraź swoje zdanie. Poza tym jak komentujesz to dajesz mi powód do dalszego pisania. Po prostu: Czytasz-podoba ci się?(może nie)-komentujesz-dajesz mi satysfakcję i motywację :))
Karmellove

sobota, 9 kwietnia 2016

#2 Imagin fantasy ~część 1

Dzisiaj witam was z nowym imaginem. Nie ma co przedłużać.
Taki tekst to wspomnienia.
*********************************************************************
Dzisiaj jest dzień moich 19 urodzin. Pamiętam jak to by było wczoraj.
Byłam na podwórku. Bawiłam się z moim ukochanym przyjacielem. Przyjaźniliśmy się od zawsze. Zawsze będzie moim przyjacielem i bratem. Nigdy przy nikim innym niż on nie czułam się lepiej. Kiedy życie dawało mi w kość był przy mnie. W chwilach dobrych i złych był przy mnie. Każdy sądził, że jesteśmy razem. Lecz nikt nie miał racji. Jesteśmy tylko rodzeństwem. Teraz bawiliśmy się w berka. Nagle się wywróciłam. 
-(T.i.)! Nic Ci nie jest? -zapytał zmartwiony. Zawsze się mną zajmował.
-Nic. -powiedziałam, a przyjaciel pomógł mi wstać- Ałł...-jęknęłam.
-(T.i.) co Cię boli? -zapytał.
-Noga. -powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie potrafiłam kłamać.
-Daj rozmasuję. -jak powiedział tak zrobił. Od razu poczułam się lepiej.
-Dziękuje. -powiedziałam i poszliśmy do domu.
Szliśmy do domu w ciszy. Ciszy, która nam nie przeszkadzała. Noga mnie już nie bolała. Kochałam jak przyjaciel mi doradzał, robił wszystko by mnie nie bolało i prowadził na właściwą ścieżkę. Tyle razy to robił a mnie to nie denerwowało. Wcale. Miałam najlepszego przyjaciela na świecie. Nikt nie był tak jak on.
-(T.i.)?
-Tak?
-Dzisiaj twoje urodziny pamiętasz? -całkowicie zapomniałam o swoich urodzinach. Jak można o tym pamiętać przy tak ukochanym przyjacielu. 15 lat. Pomyśleć, że tak szybko to minęło. Czyli z nim przyjaźnie się ... 10 lat. Bardzo dłuugo. 
-Zapomniałam o nich. Szczerze. -powiedziałam.
-A wiesz co też jest dzisiaj? -uśmiechnęłam się tylko-Dzisiaj 10 rocznica naszej przyjaźni.
-Jak ty możesz to wszystko zapamiętać te wszystkie daty?
-Normalnie. Jak się ma kogoś ważnego to się pamięta.
-Dziękuję ty też jesteś dla mnie bardzo ważny.
-Ty dla mnie bardziej.
-Nie mam zamiaru się sprzeczać.
-Oj tam. -zaśmiał się a ja razem z nim.
-Nie oj tamuj mi tu. -zaśmiałam się.
-Teraz chodź mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką? -zapytałam z miną szczeniaczka.
-Przykro mi nie powiem.
Szliśmy do domu. Gdy znaleźliśmy się już pod domem on powiedział, że mam poczekać na niego. Gdy czekałam czułam się dziwnie. Tak jak by ktoś miałby mnie podrzeć. Nareszcie przyszedł lecz to uczucie nie ustąpiło.
-(T.i.)...
-Tak?
-Oto twoja niespodzianka. -powiedział i wyjął zza pleców moją niespodziankę. Ona wyglądała tak:

-Jakie piękne! Dziękuję! -przytuliłam się do przyjaciela.
-Ależ proszę bardzo. Idziemy na spacer?
-Jasne.
Szliśmy tak parkiem. Trzymając się za ręce. Pomimo, że mieszkaliśmy z dala od innych ludzi mieliśmy tu piękne życie.
-Wiesz co?
-Co? -zapytał.
-Dzisiaj jak czekałam na Ciebie czułam jak... jak by to ująć.... coś rozdzierało mnie od środka. -powiedziałam. 
-Nareszcie! Tak się cieszę! -o co mu chodzi mogę wiedzieć?
-Mogę wiedzieć o co ci chodzi? -byłam trochę poirytowana.
-W 15 urodziny zaczynamy dopiero nasze normalne życie.
-Jakie życie? Co ty mówisz?
-Chodzi mi o to, że -wziął wdech- nigdy Cię nie zastanawiało czemu mieszkamy z dala od ludzi?
-Nie. A ty wiesz czemu?
-Tak. Dlatego bo...
-Bo?
-Bo nie jesteśmy do końca ludźmi.
-Czemu?
-Dlatego, że my co mieszkamy tu jesteśmy rodem zwierzęcego życia.
-Czyli?
-Jesteśmy pół ludźmi pół zwierzętami.
-To dlatego miałam takie uczucie.
-Miałaś? Już nie masz?
-Nie.
-Czyli za jakieś 15 minut twoje życie zmieni się o 180 stopni.
-Wiesz co się stanie? Boże jakie głupie pytanie przecież jesteś ode mnie starszy od 2 miesiące to raczej wiesz.
-Właśnie. Za 10...9...8...7...6..
-Co?
-5...4...3...2...1...0!
-Co się dzieje?
Czułam jak zmieniałam proporcje ciała. Czy ja mam futro? Boże co tu się dzieje?! Skończyło się to coś. Nie wytrzymałam i z tych wszystkich emocji puściłam pawia. Obok siebie zobaczyłam szarego wilka. Chciałam uciekać ale zauważyłam, że mam łapy. Więc ten wilk obok to mój przyjaciel. Ciekawe czy potrafię mówić. Spróbuję.
-To ty? -zapytałam.
-Tak. Nie bój się.
-Czym jestem?
-Chodź za mną. -posłuchałam go i poszliśmy nad jezioro- Przejrzyj się.
Wykonałam jego prośbę. Podeszłam do lustra jeziora. Zobaczyłam siebie w postaci pięknego białego wilka z niebieskimi patrzałkami. Szczerze? Wyglądałam ślicznie.
-I jak?
-Jestem śliczna. Nie chwaląc się. 
-Bo jesteś śliczna. Pobiegamy po terenie?
-Jasne. Muszę się przyzwyczaić do nowej postaci.
Biegaliśmy po plaży, lesie i parku. Czułam się w pełni szczęśliwa. Całkowicie zapomniałam o świecie z Maxem. Chciałam by to trwało wiecznie...
 _____________________________________________________________

Przepraszam, że prawie przez cały imagin nie było podane imię przyjaciela. Chciałam potrzymać w niepewności :* Spodobało się? To komentuj!

Karmellove

wtorek, 5 kwietnia 2016

#1 Imagin o moim życiu ~część 2/ostatnia

Mam kilka spraw do was.
1. Nie było mnie gdyż przygotowywałam się do egzaminu.
2. Dzisiaj jest ostatnia część imagina o moim życiu więc napiszcie w komentarzu o czym ma być następny.
3. Przyjmuję prośby nawet z anonima.
4. Nie wstydźcie się bo mam wrażenie, że wstydzicie się napisać o czym chcecie.
5. Mogę wam powiedzieć, że jestem fanką bars and melody oraz one direction.
6. Napiszcie w komentarzach czy chcecie fakty o mnie.

 A teraz zaczynamy :)
Tak pisane są wspomnienia.
 ******************************************************************

Dotarłam do domu. Jestem ciekawa czy ktoś mnie jeszcze pamięta ze szkoły. Ja pamiętam wszystkich. Szczególnie Alexa. Nie umiem o nim zapomnieć. Tak jak o jednej sytuacji.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Jako, że jest sobota ubrałam się bardzo luźno. Nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Dzisiaj dzień spędzę przy laptopie czego dawno nie robiłam. Wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać filmy itd. Gdy skończyłam oglądać wybrane filmy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła moja koleżanka ze szkoły. 
-Halo? -powiedziałam.
-No hej (T.i.). Alex chce Ci coś powiedzieć. -Kate i Molly zawsze przyjaźniły się z chłopakami z mojej klasy.
-No? -trochę zaczynam się bać.
-Chcesz ze mną chodzić? -zapytał Alex. Boże zaraz zejdę na zawał. (T.i.) ogarnij się nie możesz wyjść na desperatkę.
-No okay. -powiedziałam próbując być spokojna.
-Okay. Papa. -powiedziała Kate. I chwilę przed tym jak się rozłączyła słyszałam śmiech.
Jestem ciekawa czy to żart czy pyta się naprawdę. Alex prawie cały czas mi się przygląda na lekcjach. Tak bardzo chcę by to było naprawdę. 
~w środę w szkole~
Okazało się, że to był tylko żart. Jadę do szkoły autobusem jakby nigdy nic się nie stało. Lecz w głębi serca czuję ból, że wykorzystał tą wiedzę o tym, że się w nim bujam. To było mega chamskie z jego strony. Pomimo to nadal go kocham. Oczywiście rano w szkole, że chodzimy z Alexem ze sobą ale tak nie było. Później ze mną zerwał i nie myśląc o swoim zachowaniu pokazałam kciuka w górę i biłam mu brawo. Mówiąc szczerze cieszyłam się z tego, że Kate i Molly dadzą mi i Alexowi spokój. Chciałam być dla niego zimną.... Z resztą wiadomo co. Lecz po prostu nie umiem. 
Nadzieję mam po dziś dzień. Chcę go jeszcze spotkać i powiedzieć mu wszystko co kłębi się we mnie od lat. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Przez tego kogo zobaczyłam dostałam prawie zawału. To był Alex z białymi różami w ręce. Szybko przeczesałam ręką włosy i otworzyłam drzwi.
-Cześć Alex... Co tu robisz? Jak mnie znalazłeś? -zapytałam poważnie zdziwiona.
-Cześć (T.i). Przyszedłem Cię przeprosić. -powiedział.
-Wchodź proszę. -powiedziałam i wpuściłam go do domu- Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki. -powiedział. To nie ma odwrotu.
-No to za co chciałeś mnie przeprosić? -udawałam głupią, niech się wysili.
-Za to co Ci zrobiłem jak mieliśmy 17 lat. Zapytałem dla żartu czy chcesz ze mną chodzić.
-Aaa no tak było coś tak bardzo chamskiego. A jak się tu znalazłeś?
-(I.t.p.) mi powiedziała.
-Masz jakiś jeszcze powód przebywania tutaj?
-Tak. Chciałem Ci powiedzieć, że...
-Że?
-Że Cię kocham. -nie czekając na jego reakcję wpiłam się w jego usta. On po chwili zaskoczenia odwzajemnił pocałunek.
I takim cudem po tym wszystkim mieszkamy razem będąc szczęśliwym małżeństwem. Zawsze pamiętajcie. Los może wywrócić Ci życie do góry nogami. Po osobie, która Cię skrzywdziła może tak naprawdę być miłością twojego życia. Albo przynajmniej zrobić dla Ciebie coś miłego.

THE END
Pamiętajcie o komentarzach!!!

Karmellove