niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 1" To nie planowane i nagłe zmiany w życiu"

Wstałam. Oooch kolejny wspaniały dzień w tym pięknym miejscu. Oczywiście jak zwykle zaczynam dzień od sarkazmu. Chciałabym się z tego miejsca wyprowadzić. To prawda. Na szczęście Haile jest zawsze obok. Nawet gdybym się wyprowadziła to ona pojedzie że mną albo najwyżej miesiąc później pojedzie moim śladem. Zacząć nowe jeszcze bardziej szalone życie... Marzenie. Nikt poza Haile i rodziców nie trzyma mnie w tym przeklętym miejscu. Jak jest wszędzie wokół? Brudno, syfiasto i zero zieleni. To jest najgorsze. Przynajmniej dla mnie. Jak od wielu lat można tak żyć. Jak?! Ale ni cholery się tego nigdy nie dowiem. Żyje tu w Nicegreencity od 17 lat. Nigdy jakoś to miejsce mi nie pasowało. Sama nazwa miasta" Nicegreencity" czyli miłe zielone miasto. Jest totalnie przekłamana. Jak tu jest zielono to normalnie jestem księdzem. Mama zawsze mi powtarzała, że kiedyś się przeprowadzimy. Nigdy mi nie powiedziała kiedy... No cóż trzeba się męczyć. Podeszłam do szafy i wybrałam ubrania. Włosy postanowiłam uczesać w niedbałego koka. Weszłam pod prysznic i umyłam się moim ulubionym fiołkowym żelem pod prysznic. Wyszłam już przygotowana do szkoły. Zeszłam na dół i zobaczyłam rodziców.




 -Cześć złotko. Wyspałaś się? -spytał mój ulubieniec w rodzinie. Tata.

-Nie za bardzo. Co tak pięknie pachnie? -zaczęłam niuchać niczym Scooby Doo szukający chrupek. Boszee... Za dużo bajek ostatnio oglądam.

-Śniadanie. Jest na stole w kuchni. -dodała mama.

-Dziękuję. -odpowiedziałam z uśmiechem na ustach

. Zaczęłam zajadać. Tak sobie pomyślałam. Może by się zerwać z informatyki i W-F? No tak to dobry pomysł. Na infie nic mnie więcej niż umiem nie nauczą. A w-f to w-f. Dzisiaj nie mam zamiaru biegać. Dziś ubieram białe vansy więc nie chce ich ubrudzić. Skończyłam jeść, wzięłam płatka na płacy i pożegnałam się z rodzicami. Oczywiście jak to rodzice mówili mi, żebym się nie spóźniła na autobus.

 -Kurna fuck! -krzyknęłam sama do siebie.

 W dype. Dziś jest sprawdzian z fizyki. Nienawidzę fizyki. Dobrze, że jadę 30 minut autobusem do szkoły. Jeszcze ostatnia lekcja to fiza. A Haile nie ma bo jest chora. Definicja szczęścia w kilku czynnikach. Super jeszcze jadę znowu na gapę. Jednym słowem super. Czekałam na autobus jakieś 20 minut. Wsiadłam do niego a następnie wyciągnęłam książkę z fizyki. Jak trzeba to trzeba.

 ~Przed fizyką~

 Boszee. Plisss odwołaj sprawdzian bo kompletnie nic nie umiem. Bym się uczyła non stóp lecz non stop ktoś zawraca mi gitarę. Oczywiście nie możesz. Obiecałam, że już nie będę cię o nic prosić. Nie zdam! Nie zdam!

*wrrrr...wrrrr*

Super jeszcze rodzice piszą. Nie no boże. Widzę, że bardzo mnie słuchasz.

Od: Mamusia <3 Przyjdź do domu. Teraz.

Do: Mamusia <3 Oki doki. Już idę.

 Nikomu nic nie mówiąc, wyszłam z tego psychiatryka. Wsiadłam w najszybszy autobus jaki był. Oczywiście po drodze się zepsuł i musiałam biec. Pomijając fakt, że nie mam dobrej kondycji i tak dość szybko dobiegłam do domu. Na sofie siedzieli moi rodzice z takim zaskoczeniem, że heja.

 -Córcia ty biegłaś?! -zapytała mama. No wiesz kuźwa czołgałam się.

-No. Napisałaś, że mam być teraz w domu. -powiedziałam pomijając sarkazm.

 -To nie mogłaś pojechać autobusem? -zapytała.

 -Jak jechałam po drodze się zepsuł. -powiedziałam trochę poirytowana.

 -No i to wszystko wyjaśnia. -dzięki tato.

 -No więc jest jedną rzecz. Wiemy, że się ucieszysz tylko nie rośnieś domu. -zaczął tata.

 -Więc wyprowadzamy się z tego miasta. Haile już wszystko wie. Będzie za jakieś 4 miesiące. -powiedziała mama na co ja zareagowałam piskiem. Oczywiście radości-Ale córcia nie piszcz bo stracimy słuch.

 -Nareszcie wyprowadzamy się z tej szarej budy. Doczekałam się!!! -padłam na kolana zaczęłam krzyczeć.

 -Dobra, dobra leć się pakować. Pojutrze wyjeżdżamy. -oznajmiła mama.

 Poleciałam do pokoju z prędkością światła. Wyjęłam wszystkie ciuchy oprócz jednego zestawu. Mam zamiar oblać wyprowadzkę. Zostawiam sobie jeszcze ciuchy na dwa dni. Z łazienki wezmę rzeczy dopiero pojutrze. Spakowałam narazie wszystko. Kiedy już skończyłam wzięłam laptopa i szukałam w tym mieście jakieś dobrej imprezy. Jedyna jaka jest to w klubie "City Snow". Odłożyłam laptop a wzięłam do ręki kartkę i długopis. Zawsze teksty, które wymyśliłam to tylko na kartkach.

Bo to ten czas ciągle zmienia nas

Ale sny i marzenia to niezmienny fakt

 Bo to ten czas nieustannych walk

 o te sny i marzenia, które drzemią w nas.

Ten fragment zrobiony. Dobra koniec z pisaniem na ten czas. Trzeba iść do klubu. Wzięłam tą sukienkę i resztę. Szybko wzięłam prysznic i ubrałam ten zestaw oraz rozpuściłam włosy by opadały kaskadami na moje ramiona. Stając przed lustrem podkreśliłam na krwistą czerwień usta. Dziś się nachleje w trzy dupy.
 


 -Jest chyba okay. -powiedziałam sama do siebie. Zeszłam na dół. Gdy byłam praktycznie za drzwiami wejściowymi usłyszałam mamę.

 -A ty gdzie idziesz? -Zapytała.

 -Na imprezę. Nie bójcie się o mnie. Nic mi się nie stanie. Paaaa. -krzyknęłam wychodząc z domu.

Wyszłam i udałam się do miejsca gdzie miałam iść. Ludzie mnie niedocieniali. Czemu? Tego sama nie wiem. W podstawówce swoim" koleżankom" łamałam kości jak weszły mi na pięty. Tak zwanie byłam bad girl. Teraz jestem tak trochę ale głównie nazywają mnie i Haile Queens Szkoły. Poza tym mam na sobie koturny. Nareszcie weszłam do klubu. Uderzył mi do nozdrz alkohol. Jeden z moich ulubionych zapachów. Podeszłam do barmana i na pierwszy ogień poszła Finlandia. Gdy już wypiłam poszłam na parkiet. Gdy zaczęłam tańczyć szatach się odsunęli. Akurat był konkurs na taniec. Tyle, że ja zupełnie nie umiem tańczyć. Okazało się, że wygrałam. Miałam ochotę wybuchnąć ogromnym śmiechem. Wszyscy mi postawili pod szklance Jacka Danielsa. Było ich tam całkiem sporo więc zeszło mi trochę by to wszystko wypić. A jak już wypiłam to byłam już nachlana w trzy dupy. Miałam problem dojść do domu więc poprosiłam młodego barmana by mnie odwiózł. Nareszcie podszedł do mnie.

 -John....kuźwa...Idzieszzzzzz? Szy nie? Bo ją ni wim....-krzyczałam do niego.

 -IDĘ! -odkrzyknął. Chwilę potem wsadził mnie do samochodu. Może pominę ten fragment gdzie go obrzygałam. Potem dojechaliśmy do mojego domu a on mnie doprowadził do pokoju. Potem wyszedł a ja nie pamiętam co robiłam dalej...
_________________________________________________________________
I jak? Bo ja osobiście jestem zadowolona z tegoż rozdziału :) Komentujesz =satysfakcja :)) Dzięki. :*

5 komentarzy:

  1. Nie mam weny na komentarz xd ❤ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Błagam wciągnęłam się w to czytanie więcej, jak być mogła to daj dziśaj jeszcze jedną część i troszkę dłuższą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz błąd w tytule postu i przecinki dawaj

    OdpowiedzUsuń